Można by pomyśleć, że to takie proste. Idziesz ,dostajesz 3 kartki, stawiasz po jednym krzyżyku na każdej z nich no i już po zawodach! Kandydaci mieli sprawę prostą bo głosowali na siebie i w tym przypadku mnie to również dotyczyło.
Ale inni chyba mieli nie tylko dylematy na kogo zakreślić ale i jak to zrobić! Wydawało by się, że postawienie krzyżyka to prosta sprawa. Dawniej ci, którzy nie umieli czytać i pisać to zamiast podpisu stawiali krzyżyk. Jest to najprostsza forma graficzna do wyrażenia swojej decyzji a kiedyś nawet podpisu.
Gdyby trzeba było narysować @ a to już byłaby gorsza sprawa bo zakładam, że na 10-ciu tylko jeden by potrafił to zrobić.
Ale tutaj tylko krzyżyk wystarczyło zrobić i popatrzcie jakie jaja w Rudzie Śląskiej wyszły!
Otóż wydano 44.423 kart do głosowania a do urn wrzucono 44.385. Brakuje wprawdzie tylko 38 kart ale BRAKUJE! Jeżeli można było wynieść 38 kart to zachodzi pytanie czy można było wynieść więcej? Moim zdaniem można było! Zresztą cztery lata wcześniej takie sytuacje zostały odnotowane w protokołach z niektórych komisji wyborczych. Słyszałem a nawet czytałem na GW, że gdzieś tam w Polsce niektórzy dysponowali pustymi kartami do głosowania. A przecież u nas w Rudzie Śląskiej też Polska jest no nie?
Druga sprawa to ilości głosów nieważnych. W całym mieście takich nieważnych głosów naliczono aż 1683! Natomiast jedno z ugrupowań zdobyło 812 głosów a więc o połowę z kawałkiem mniej niż w sumie było wszystkich nieważnych! Dla mnie w dobie internetu takie zdarzenia są nie do pojęcia.
I znowu posłużę się przykładem z przed czterech lat. W moim bezpośrednim obwodzie wyborczym nr 13 (gdzie głosuję) ilość głosów nieważnych wynosiła wtedy 0 (zero!).
Cztery lata później ten sam elektorat popełnia 12 błędów a w obwodzie sąsiadującym z moim(nr 14) aż 26 ! Zaskakujące, dziwne a może i zastanawiające co z tą społeczną edukacją w tej materii?
Jedyną satysfakcją dla mnie jest to, że chociaż niczego wyborcom nie obiecywałem ze względu na bardzo złą sytuację finansową miasta to mnie poparli! Nie miałem również żadnego wystroju plakatowego na jakimkolwiek słupie oświetleniowym, reklamowym czy innym. Jeden mały banner na moim samochodzie SEICENTO niejako rozwiązał sprawę bo społeczeństwo obdarzyło mnie zaufaniem na tyle, że otrzymując 529 głosów uzyskałem mandat radnego.Wiem, że co niektórych to bardzo rozczarowało ale za to tym wszystkim którzy mnie poparli serdecznie dziękuję!
Wprawdzie 1 grudnia 2010r. Rada Miasta się nie ukonstytuowała bo niektórzy w swoim stylu niejako próbowali „grać” opuszczając salę obrad ale później 8 grudnia 2010r. już nie mieli złudzeń, że jest po wszystkim! I znowu zagrywki szły pod kątem mojej osoby ale o tym napiszę następnym razem!