poniedziałek, 13 stycznia 2014

Tak miało być!

Moja kolekcja akordeonów zmalała o dwie sztuki a zatem wynosi obecnie 34 tego typu instrumenty. Jeszcze dwa miesiące temu. Taki stan rzeczy byłby nie do pomyślenia ale życie samo pisze scenariusze i zawsze w określonej sytuacji  należy umieć podjąć właściwą decyzję. Tym bardziej jeżeli w jej wyniku możemy komuś pomóc. Ale po kolei.


Otrzymałem niedawno propozycję nie do odrzucenia. Ale na  pierwszą chwilę byłem zdecydowanie na nie!
Otóż miałem z swojej kolekcji akordeonów „dać” jakiś egzemplarz „komuś”.
W pierwszej chwili byłem zaskoczony i ustosunkowany negatywnie, No bo przecież jeżeli ktoś coś kolekcjonuje, ma swoje hobby to ktoś inny powinien zdać sobie  sprawę z tego, że „owe” zainteresowanie czyli kolekcjonerstwo nie jest gratisowe, że to nie jest tak że ono  nic nie kosztuje a manna sama z nieba spada . Przecież nawet jeżeli ja otrzymam od kogoś jakiś akordeon za darmo czyli gratis to jeszcze się nie zdarzyło bym nie musiał określonej kwoty pieniężnej lub wkładu materialnego i pracy do niego dołożyć. Czasem nawet się zdarza, że koszty włożone ale konieczne do jego reaktywacji przewyższają wartość samego akordeonu.
Poza tym dla kolekcjonera naturalnym jest, że mając do dyspozycji ilość egzemplarzy (znaczków, etykiet, przedmiotów, akordeonów itp.) może dokonać wymiany z innym kolekcjonerem  na zasadzie barterowej czyli przedmiot za przedmiot albo przedmiot za kilka przedmiotów. Ale potem górę wzięlo zdrowo rozsądkowe myślenie i fakt, że przed nami Wielka Orkiestra Świątecznej  Pomocy. Pomyślałem sobie , że zarówno pomoc dla ubogich a w tym przypadku w Kongo jak również WOŚP to inicjatywy wymagające wsparcia i poparcia! Postanowiłem zatem, że mając w swojej kolekcji akordeonów dwa akordeony dziecięce typu MAŁYSZ oddam je dla dobra ogółu. I tak się też stało bo jeden „poszedł” do Afryki a drugi został w Polsce ale obydwa przyczynią się do czyjejś nazwijmy to moim słowem „szczęśliwości”!

W gazetce MY A TRZECI ŚWIAT wydawanej przez Ruch Solidarności z Ubogimi Trzeciego Świata MAITRI w artykule pt.”Moje Kongo po siedmiu latach”, wypowiada się ks. Piotr Kalinowski o tym , że będąc tam na misji, zawsze  miał ze sobą akordeon, jego ulubiony instrument. Miejscowa ludność w Rutshuru takiego instrumentu nie tylko, że nie znała ale też i nigdy nie widziała ani nie słuchała. Ksiądz Piotr opisuje to tak: ...Tak bardzo lubią kiedy gram. To zupełnie dla nich nowe dźwięki ale niesamowicie trafione. Kiedy grałem pierwszy raz, pytali mnie jak to jest, że ci ludzie weszli do środka i tak grają, jakich baterii używa się aby ten instrument grał. Wielu młodych pyta o możliwość nauki gry na tym instrumencie. Odpowiedziałem, że poproszę kogoś z mojego kraju, może znajdzie się kilka akordeonów klawiszowych, które mogli by tu przysłać a wtedy założymy szkołę na akordeon ......
Gdy wyciągnął akordeon zagrał i zaśpiewał. Najpierw pieśni z Polski, a następnie, gdy kilka miejscowych osób przyłączyło się do nas  i zaśpiewało w języku suahili, wspaniale im akompaniował.
A   pod tekstem Post Scriptum: ..... Poszukujemy akordeonów dla misji w Rutshuru. Ludzie dobrej woli, którzy chcieliby wesprzeć tą inicjatywę proszeni są o kontakt z gdańskim ośrodkiem Ruchu Maitri.....

Zapoznając się z tak pisanymi  faktami dzisiaj już wiem, że moja decyzja podjęta wcześniej była jak najbardziej słuszna i właściwa. A le by taką decyzję podjąć musiałem „dostać” wspomagania ze strony innych osób. A takowe w naszym mieście się znalazły.
Otóż ten dziecięcy akordeon  mogłem „darować”  dla polskiej misji w Kongo dzięki temu, że w Rudzie Śląskiej są też ludzie wielkiego serca. Otrzymałem go gratis od państwa Danuty i Jana Heinrich z Goduli i po „kosmetyce” jedzie on(lub leci) do w ramach akcji misyjnej do  Rutshuru w Kongo.
Myślę, że wśród afrykańskich dzieci znajdzie się niejeden „akordeonowy” talent bo nawet ks.Piotr Kalinowski pisze, że ....ci ludzie są niezwykle zdolni i mają niebywały słuch i poczucie rytmu, brakuje im tylko możliwości rozwijania swoich talentów.......

A w przypadku WOŚP mój MAŁYSZ „ poszedł” w licytacji  za kwotę 170 zł. Czy to dużo czy mało? Tak na to nie patrzę lecz ważnym jest, że po pierwsze to ojciec kupił go dla córki;
Po drugie córka będzie mogła się sprawdzić czy ja ów instrument wciągnie na tyle by się edukować w tej materii a po trzecie dzięki naszej wspólnej sprawie i inicjatywie to zarówno  polskie dzieci i polscy seniorzy będą coś z tego mieć w niedalekiej przyszłości.


Ta , że jakby na to nie patrzeć to moja kolekcja akordeonów została uszczuplona o dwie sztuki. Mogę jednak w tej okoliczności stwierdzić, że jako kolekcjoner ale też i niejako akordeonista samouk   również dołożyłem  swoją cegiełkę do cywilizacji i rozwoju biednych ludzi trzeciego Świata  a także wspomogłem działalność WOŚP pod hasłem tegorocznego finału: „Na ratunek”  W tym drugim przypadku  zebrane pieniądze z puszek oraz licytacji atrakcyjnych gadżetów zostaną przeznaczone na zakup specjalistycznego sprzętu dla dziecięcej medycyny ratunkowej oraz zapewnienie godnej opieki medycznej seniorom.
Tak więc te doniosłe cele są remedium na jakiekolwiek myślenie, że moja kolekcja zubożała. Najzwyczajniej w świecie zrobiła się mniejsza ale za to bardziej dowartościowana a podjęte decyzje moim zdaniem  chyba godne naśladowania co polecam też i innym kolekcjonerom.