niedziela, 22 kwietnia 2012

Coś o referendum w Rudzie Ślaskiej.......


Jakieś ponad dwa miesiące temu (luty 2012 r.)otrzymałem od dziennikarki Gońca Górnośląskiego pani  Darii Jasner następujące pytania:
1.Jak Pan ocenia inicjatywę przeprowadzenia referendum w sprawie odwołania pani Grażyny Dziedzic?
2. Czy argumenty, jakimi kieruje się grupa inicjatywna są dla Pana przekonywujące?
3. Uważa Pan, że dojdzie do tego referendum? Na ile, ta inicjatywa jest realna według Pana?
4. Grupa inicjatywna chciałaby przy okazji odwołać również Radę Miasta. Czy widzi Pan ku temu powody?

Udzieliłem (w terminie do tygodnia) takich wtedy odpowiedzi:
ad1.  Jak Pan ocenia inicjatywę przeprowadzenia referendum w sprawie odwołania pani Grażyny Dziedzic?

Ta inicjatywa jest dla mnie niezrozumiała  niemniej jednak Ruda Śląska nie jest pierwszą miejscowością w Polsce gdzie mamy do czynienia z tego typu sytuacją. W zdecydowanej większości przypadków lokalne społeczeństwa takich inicjatyw jednak nie poparły.
Osobiście nie widzę powodów by w naszym mieście referendum musiało być zwoływane.
Nie można przedkładać osobistych animozji czy niechęci  nad dobro ogółu czyli mówiąc wprost nad interes miasta.
Uważam także, że jeżeli ktoś myśli wyłącznie w kategorii tylko swojej dzielnicy (a Ruda Śląska ma ich 11)  a nie w kontekście  całego miasta to zawsze będzie odczuwał niedosyt a cokolwiek by w tym przypadku władza wykonawcza nie uczyniła to będzie to odbierane negatywnie.
Tymczasem należy bardzo wnikliwie zapoznać się z sytuacją początkową w jakiej pani prezydent Grażyna Dziedzic miasto przejęła.
 Z bilansu zamknięcia roku obrachunkowego 2010 wynika, że suma zobowiązań to kwota 208.667.853,93 zł. Suma niepokrytych faktur to z kolei   kwota 56 mln. zł.
Do tego zawarta przez poprzednie władze wykonawcze niemalże „betonowa” umowa w sprawie budowy i finansowania Aquaparku , przerosty zatrudnienia i to nie tylko w UM, zawirowania w szpitalu miejskim grożące postawieniem go w stan likwidacji, pozostawiona samej sobie i nie zreformowana rudzka oświata (która niejako „dosypała” w miesiącu grudniu 2010 r. do bilansu miasta na koncie zobowiązań „grube” miliony złotych). Podaję tu zaledwie kilka przykładów a niewątpliwie można ich przytoczyć więcej.
Nie znam składu grupy inicjatywnej ale doszły mnie informacje, że gro osób inicjatywą  referendum zainteresowanych to te, z którymi ustał stosunek pracy. Na marginesie chcę dodać, że poprzednik pani prezydent Grażyny Dziedzic dokonał zmian na wszystkich pierwszoplanowych stanowiskach kadrowych(o innych stanowiskach nie wspomnę). Jedyny, który „się niejako ostał” na swoim stanowisku to dyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej. Można zatem w konkluzji stwierdzić , że każdy prezydent ma prawo dobierania sobie takiej kadry, z którą będzie mu się właściwie współpracowało przez okres całej swojej kadencji.

ad2.  Czy argumenty, jakimi kieruje się grupa inicjatywna są dla Pana przekonywujące?

Niestety nie znam tych argumentów. Jeżeli będę miał okazję się z nimi zapoznać to wtedy się do nich ustosunkuję.
 Nie byłem obecny na spotkaniu grupy inicjatywnej jakie miało miejsce w dniu 25 luty br. w kawiarni AS (chociaż szkoda) ale wiem, że rozpowszechniano tam na mój temat kłamliwe informacje nie mające nic wspólnego ani z miastem ani rzeczywistością dotyczącą mojego wyboru do Rady Nadzorczej Rudzkiej Spółdzielni Mieszkaniowej.
Jeżeli zatem mają to być tego typu argumenty jakie pewien osobnik wygłaszał w stosunku do mojej osoby to współczuję inicjatorom już na wstępie. Ja osobiście nie wykluczam wyjaśnienia tych pomówień w stosunku do mojej osoby na drodze sądowej. Czas pokaże.

ad3.  Uważa Pan, że dojdzie do tego referendum? Na ile, ta inicjatywa jest realna według Pana?
W ramach demokratycznego Państwa prawa obywatelom przysługuje taka inicjatywa. Niemniej jednak jest ona prawnie obwarowana pewnymi wymogami, które muszą zostać bezwzględnie spełnione. Uważam jednak, że niektórzy wykorzystują instytucję referendum do całkiem czegoś innego.
W przypadku Rudy Śląskiej uważam, ze   konieczność zwoływania referendum nie występuje ale zdaję sobie sprawę, że to jest moje osobiste odczucie..
Wyrażam zatem oczywiście nadzieję, że ta inicjatywa „nie wypali” jeżeli osób myślących tak jak ja lub podobnie będzie więcej niż tych drugich!
Muszę też nawiązać do sytuacji związanej z śmiercią poprzedniego skarbnika miasta i wyborem nowego na to stanowisko. Niektórzy widzą w tej sytuacji możliwość wywołania politycznej zadymy i „ugrania”  czegoś  dla siebie co ja określam jako obrzydliwe! Tych właśnie ,którzy tym „grają” odsyłam do zapoznania się z treścią artykułu pt.”Kto pożyczał w urzędzie”autorstwa Marcina Pietraszewskiego opublikowanego w piątek,2 marca br. w Gazecie Wyborczej.
Mając na uwadze prawidłowe funkcjonowanie miasta na sesji w dniu 28 lutego br. 13 radnych głosowało za wyborem nowego skarbnika, 8 wstrzymało się od głosu, 1 radny nie głosował. Wynik tego głosowania mówi sam za siebie niemniej jednak w efekcie końcowym Rada Miasta wykazała się swoją odpowiedzialnością a reżyserowana gdzie niegdzie niejako polityczna histeria nie miała w tym przypadku miejsca!

ad4  Grupa inicjatywna chciałaby przy okazji odwołać również Radę Miasta. Czy widzi Pan ku temu powody?
Moje spojrzenie w tej materii jest takie same jakie  poprzednio przedstawiłem!
Nie widzę powodów ( i to najmniejszych) by zwoływać referendum lokalne w sprawie odwołania Rady Miasta. Podjęcie na ostatniej sesji RM uchwały w sprawie wyboru nowego skarbnika miasta jest tego potwierdzeniem.
Chciałbym zwrócić uwagę, że przez większość czasu mojej działalności jako samorządowca  ( a jestem nim od 1994 roku)  zasiadałem w ławach opozycji!
Zawsze jako radny miałem odwagę skrytykować niewłaściwe poczynania ówczesnej wtedy władzy działającej w ramach koalicji zarządzającej miastem i wytknąć jej niedociągnięcia, potknięcia czy błędy. Nigdy jednak nie podejmowałem inicjatywy związanej z referendum bo uważałem, że nie ma ku temu wystarczających przesłanek a rolą opozycji jest w niektórych przypadkach totalna krytyka!
Dzisiaj się  już tak jakoś porobiło, że tylko dzieci w przedszkolach nie protestują ale za to już ich rodzice tak. Ale w demokracji takie zachowania są czymś normalnym i należy do tego podchodzić z zrozumieniem i rozwagą. Należy  rozmawiać, wyjaśniać, dzielić się argumentami i bolączkami, dokonywać wspólnych analiz finansowych, technicznych  czy organizacyjnych ale w końcowym efekcie nie tylko dochodzić do ustępstw i porozumienia ale  i  ponosić też całkowitą odpowiedzialność za to co się stanie lub stać może.

Właśnie o tym  ostatnim niektórzy albo nie wiedzą, albo wiedzieć nie chcą! Dopiero jak dochodzi do ich świadomości, że właśnie jest tak a nie inaczej to wychodzi z nich przysłowiowe  powietrze.  Ale są też i niezłomni, którzy i tak  bez względu na brak argumentów  nie odpuszczą w myśl zasady NIE bo NIE!                                                        

No ale na tym też między innymi polega demokracja.


Natomiast jak się to dalej potoczy, oto jest pytanie!
Na bazie powyższego mojego spojrzenia zamierzam "popatrzeć dalej". Inaczej mówiąc po pewnym już czasie przeszłym niejako to spojrzenie  zweryfikować.
Więc jak tylko będę miał trochę luzu to napiszę.