poniedziałek, 17 listopada 2008

Podróże kształcą.........

....czyli jak zakładaliśmy wspólną Europę już w 1990 roku!
Jest to ciąg dalszy poprzedniego posta czyli inaczej: " To myśmy byli pionierami"!

W Niemczech partnerskie stowarzyszenia pomiędzy miastami były już dawno czymś normalnym i szeroko praktykowanym więc stwierdzono, że zaistniały już warunki by takie przedsięwzięcie docelowo realizować właśnie teraz w kierunku Polski a konkretnie Rudy Śląskiej.
Wstępnie zaplanowano, że w roku 1990 zostanie zaproszona i ugoszczona określona później dokładnie ilościowo (lecz nie mniej niż 60 osób) grupa z Rudy Śląskiej w której jednak zdecydowanie przeważać muszą dzieci i młodzież. Grupa ta znajdzie zakwaterowanie i wyżywienie w rodzinach niemieckich zamieszkałych w miejscowościach Sadhausen, Leimen oraz w St.Ilgen, NuBloch i Walldorf. Jednak by to przedsięwzięcie można było zrealizować to również i w Polsce a konkretnie w Rudzie Śląskiej i to jeszcze w tym samym roku muszą być zapewnione warunki do rewizyty dla grupy niemieckiej liczącej około 60 osób.
Ta „wymiana” stron miała się odbyć na podłożu kulturalnym w związku z czym z naszej strony od razu w rachubę wchodził funkcjonujący już od 1985 roku Dziecięcy Zespół Pieśni i Tańca „Rudzianie”. Strona niemiecka miała z kolei zaprezentować zespół baletowy, taneczny i grupę akordeonistów. Ponieważ po stronie niemieckiej zdawano sobie sprawę z tego, że taki pobyt jest dosyć kosztowny a nie miano rozeznania jaki jest status materialny poszczególnych polskich rodzin i czy przede wszystkim znajdzie się odpowiednia ilość polskich rodzin chcących przyjąć gości niemieckich na okres pobytu w Polsce w swoich mieszkaniach (nie było to u nas jeszcze rozpowszechnione) zdecydowano się na inne rozwiązanie. Tym rozwiązaniem miało być grupowe zakwaterowanie grupy niemieckiej w jednym z obiektów na terenie miasta Ruda Śląska do takiego celu przystosowanego i w miarę o przyzwoitym standardzie.
Tak się złożyło, że w tym czasie akurat piastowałem stanowisko dyrektora Zasadniczej Szkoły Górniczej KWK”Wawel” , przy której funkcjonował jeden z lepszych w mieście i okolicy dobrze wyposażony w sprzęt i meble internat a niemal centralne jego w mieście położenie było w tym przypadku dodatkowym atrybutem. Może to zabrzmi mało wiarygodnie i będzie zaskoczeniem ale nawet w tamtych latach dysponowaliśmy w internacie wyodrębnioną po remoncie częścią budynku, dosyć nowocześnie urządzoną i wyposażoną, która służyła nam jako część hotelowa a pokoje w tej części internatu miały zdecydowanie wyższy standard niż niejedne pokoje hotelowe w okolicy. Niejednokrotnie zatem w tej części hotelowej zamieszkiwały liczne delegacje zagraniczne i krajowe o różnym statusie.
To między innymi zadecydowało, że wskazania odnośnie zapewnienia przyjęcia i zakwaterowania w 1990 roku w Rudzie Śląskiej grupy niemieckiej ukierunkowano w moją stronę czyli ZSG KWK ”Wawel”. W wstępnych rozmowach zaproponowałem, że najlepszym rozwiązaniem będzie by w okresie letnim jak już będą wakacje dla młodzieży tą część hotelową pomieszczeń internatu udostępnić i wykorzystać do zakwaterowania i ugoszczenia w Rudzie Śląskiej niemieckich gości. Ustalono, że koszty wyżywienia miały być pokryte ze składek rodziców dzieci tańczących w zespole „Rudzianie” oraz innych zadeklarowanych i zainteresowanych osób prywatnych. Natomiast koszty zakwaterowania (energia, woda, ścieki, materiały, płace pracowników obsługi) miały zostać pokryte przez ZSG.KWK „Wawel” i kopalnię ”Wawel”.
Na mojej zatem osobie i głowie oraz wydelegowanych do tego pracowników ZSG KWK ”Wawel” jak również kilku osób z otoczenia zespołu „Rudzianie” miały spocząć już w niedalekiej przyszłości wszystkie sprawy organizacyjne związane z pobytem w Rudzie Śląskiej grupy niemieckiej.
Żeby lepiej zorientować się jakie są oczekiwania strony niemieckiej oraz poznać je od t.zw. podszewki zostałem „dokoptowany” do grupy polskiej, która miała wyjechać z zespołem „Rudzianie” w czerwcu 1990 roku na specjalne zaproszenie do ówczesnej wtedy Republiki Federalnej Niemiec. Stało się to dokładnie w okresie od 9-16 czerwca 1990 roku i moim zdaniem należy uznać, że ci uczestnicy polskiej grupy, którzy wtedy wyjechali to byli „pionierzy” przyszłej współpracy pomiędzy mającymi się później zawiązać stowarzyszeniami po obydwu stronach o nazwie: „Koło przyjaźni miast Ruda Śląska - Leimen” !

Docelowo dotarliśmy do miejscowości Sandhaussen, gdzie w miejscowej hali sportowo-widowiskowej zostaliśmy przyjęci przez organizatorów i przydzieleni do poszczególnych rodzin niemieckich. Głównym organizatorem naszego pobytu w Niemczech była Grupa Kulturalna pod kierownictwem Jurgena Karstena i Róży Michna, Grupa Baletowa Henryka Szymczaka, burmistrz miasta Sandhausen pan Berth, nadburmistrz miasta Leimen pan Herbert Ehrbar oraz Zakłady Cementowe Heidelberg.
W Niemczech poznaliśmy po raz pierwszy (myślę, że w odczuciu zdecydowanej większości uczestników) ów „smak zachodu” i naturalny obraz prawdziwej demokratycznej Europy, które parafrazując pojęcie można było niemalże „dotknąć osobiście”.
I chociaż nie wszystko człowieka zaskakiwało to jednak były sytuacje w których byliśmy pod wrażeniem i pełni podziwu dla tamtejszych rozwiązań w zakresie funkcjonowania niektórych dziedzin życia obywateli.
Niemniej jednak wszędzie byliśmy przyjmowani bardzo serdecznie
a „Rudzianie” na swoich występach wręcz entuzjastycznie. Niewątpliwą barierą był język bo nie wszyscy niemiecki czy angielski z naszej strony znali a Niemcy z kolei nie znali polskiego. Z pomocą wtedy przychodzili „nasi”, którzy już tam od pewnego czasu mieszkali i służyli za tłumaczy. Jednak niewątpliwie prawdziwymi filarami w materii tłumaczenia okazali się być pani Róża Michna i pan Paul Pogodala, którzy byli prawie, że na każde zawołanie. Ja sam wtedy posiłkowałem się małym słownikiem języka angielskiego ale zdawałem sobie sprawę, że chcąc nawiązać w przyszłości stałe kontakty bez języka niemieckiego ani rusz! Była to też już pierwsza wskazówka, że muszę mieć w Polsce w czasie rewizyty kilka osób znających język niemiecki by był zapewniony względny komfort w kontaktowaniu się. Na marginesie muszę stwierdzić, że języka niemieckiego zacząłem się uczyć na poważnie dopiero właśnie od tego wyjazdu i chociaż biegle nim nie władam to na tyle wystarczająco by jednak zaowocowało to pozytywnie w późniejszych kontaktach prywatnych czy służbowych.
W czasie pierwszego pobytu w Niemczech parafrazując powiedzenie, że „podróże kształcą” miałem możliwość zapoznania się tam z pracą i funkcjonowaniem niemieckiego samorządu terytorialnego, urzędu gminy, szkoły zawodowej im Karola Boscha wraz z organizacją systemu oświaty, klubów i obiektów sportowych czy zakładów pracy jakim była komunalna oczyszczalnia ścieków czy cementownia Heidelberg.
Na marginesie chciałbym stwierdzić, że z satysfakcją stwierdziłem w czasie zwiedzania szkoły zawodowej iż nasza pracownia miernictwa elektrycznego funkcjonująca przy ZSG KWK”Wawel” w niczym nie ustępuje pracowni niemieckiej. Różnica polegała tylko na tym, ze my w Polsce zrobiliśmy pracownię własnymi siłami zaś w szkole niemieckiej wykonała ją specjalistyczna do tego firma.
Mieszkałem w Sandhausen w domu nauczycielki i emerytowanego urzędnika państwowego więc warunki bytowe miałem wręcz komfortowe a jednocześnie miałem możliwość porównania warunków życiowych inteligencji polskiej i niemieckiej. Wieczorami łamaną angielszczyzną i strzępkami, że tak powiem języka niemieckiego prowadziliśmy szerokie dyskusje na różne tematy. Niemcy byli bardzo ciekawi co do warunków naszego życia w ówczesnej Polsce, w kraju po byłym obozie socjalistycznym w kraju, który już zaczynał „pukać” do drzwi wspólnej Europy co za kilkanaście lat miało stać się faktem.
W holu ratuszu w Leimen stał stojak drogowskaz pokazujący z jakimi miastami na świecie to miasto ma nawiązane partnerskie stosunki. Z tego co pamiętam było tam wówczas co najmniej 9 herbów różnych miast z Francji, Hiszpanii, Portugalii a nawet Turcji. Dzisiaj tych herbów jest już 20 w tym i herb Rudy Śląskiej co szczególnie nas rudzian musi cieszyć a zwłaszcza tych „pionierów” o których wcześniej wspomniałem.
Jako ciekawostkę należy podać, że Leimen to miasto rodzinne Borisa Beckera, słynnego niemieckiego tenisisty, triumfatora Wimbledonu i zwycięzcy licznych turniejów tenisowych na całym świecie. Boris Becker ma swoją specjalną „wieczną” ekspozycję w jednej z sal ratusza w Leimen obrazującą jego życiorys i drogę do kariery i sławy!
Jako turyści mieliśmy również okazję zobaczyć z bliska jego rodzinny dom i korty na których stawiał jako zawodnik pierwsze kroki i w pocie czoła szlifował swój talent. Zwiedziliśmy również Heidelberg jedno z najstarszych miast studenckich w Europie z jego słynną górą zamkową i licznymi zabytkowymi obiektami. Będąc w dolinie Renu i Neckaru nie mogło się obyć bez rejsu stateczkiem po tym szlaku wodnym co organizatorzy nam również zafundowali. To co jednak w czasie popytu utkwiło mi w pamięci to dbałość otoczenia o ludzi starszych czyli seniorów rodzin. Również organizacja imprez dla społeczeństwa przez różne związki, ferajny czy stowarzyszenia były przedsięwzięciami godnymi do przeszczepienia i naśladowania w naszym rodzimym kraju. Myślę, że tak się częściowo z biegiem czasu stało! Pełni zatem wrażeń oraz z dużym bagażem doświadczeń, zmęczeni ale też i zadowoleni wracaliśmy do Polski by przygotować się na przyjęcie niemieckich gości.
A czasu na to dużo już nie mieliśmy bo tylko niecały miesiąc!

Zgodnie zatem z wcześniejszymi ustaleniami i założeniami do rewizyty strony niemieckiej w Rudzie Śląskiej doszło w dniach 15-21 lipca 1990 roku. Z naszej strony staraliśmy się zapewnić im pobyt na miarę naszych aktualnych możliwości ale mogę stwierdzić, że niczego grupie niemieckiej nie brakowało. Był to akurat okres wczesnej transformacji i zaopatrzenie w sklepach było w miarę dobre i wystarczające. Musiałem jednak trzymać nieustannie rękę na pulsie i w okresie ich pobytu pełniłem różne funkcje czyli byłem: zaopatrzeniowcem, kierowcą, muzykiem, konferansjerem, przewodnikiem, barmanem czy nawet bagażowym śpiąc po dwie czy trzy godziny na dobę. Dzielnie wspomagali mnie w tym działaniu pan Janusz Ruda z żoną Grażyną (przewodnicy i organizatorzy imprez),pan Bogdan Wągrowski, i Józef Stachnowski (tłumacze), pani Halina Lewandowska i Ewa Krzyszczyk (przygotowywanie posiłków, obsługa stołówki i internatu), pani Barbara Bożek (sprawy organizacyjne na linii szkoła - kopalnia) jak również niektórzy rodzice i opiekunowie dzieci zespołu Rudzianie (p.p.Ignacy Ficek, Jan Mazur, Jadwiga Niesler, Urszula Belok, Magdalena Kalyta). Chciałbym podkreślić, że osób całkowicie bezinteresownie zaangażowanych przy organizacji pobytu w Polsce niemieckich gości było znacznie więcej i nie sposób ich wszystkich wymienić niemniej jednak wszystkim należą się słowa uznania i podziękowania.
Władze samorządowe naszego miasta także były żywotnie zainteresowane pobytem grupy niemieckiej a na specjalnie zorganizowanym spotkaniu doszło do wymiany poglądów
i wstępnych rozmów co do ewentualnego w przyszłości partnerstwa i współpracy oraz wstępnego ustalenia oczekiwań po obydwu stronach.
W reprezentacyjnej sali świetlicy w budynku Zasadniczej Szkoły Górniczej KWK ”Wawel” doszło zatem do kameralnego spotkania grupy samorządowców Rudy Śląskiej z prezydentem miasta p.Zygmuntem Żymełką na czele, naczelnikiem wydziału Kultury Urzędu Miejskiego p. Teresę Chudziak i radnym Rady Miasta p.Janem Bąk, grupy inicjatywnej przyszłego stowarzyszenia ze strony polskiej reprezentowanej przez moją osobę i Janusza Rudę a ze strony niemieckiej przez Jurgena Karstena, Różę Michna, Paula Pogodala i Rudiego Sailera. W spotkaniu udział wzięli również przedstawiciele zespołu „Rudzianie” p. Jan Mazur, p.Ignacy Ficek oraz p. Jadwiga Niesler oraz dyrektor Domu Kultury KWK.”Wawel” p.Marek Topol. Spotkanie upłynęło w miłej i serdecznej atmosferze. Dyskutowano, wymieniano się spostrzeżeniami i poglądami, miała też miejsce czynna muzyka w wykonaniu samych uczestników z obydwu stron, tańce i śpiewy!
Niemcy byli zaskoczeni naszą gościnnością, atmosferą spotkania, zaopatrzeniem stołów, wystrojem sali no i rozmachem z jakim ową imprezę przygotowaliśmy.
Śmiało można zaryzykować stwierdzeniem, że po tym spotkaniu z udziałem władz samorządowych Rudy Śląskiej i przedstawicieli z Leimen w zakresie międzynarodowego partnerstwa zaświeciło dla nas obustronne „zielone światło”!

1 komentarz:

Karolina Zarębska pisze...

Bardzo fajnie napisane. Pozdrawiam serdecznie !